wtorek, 16 grudnia 2014

One shot świąteczny- na pdst. filmu "Czarownica" cz.1

              Dawno,dawno temu. Za górami, za lasami. W bardzo odległej dla nas krainie,żyła śliczna o zadziwiającej urodzie istotka, a miała na imię Violetta. W miejscu, gdzie mieszkała wszyscy byli inni niż ona. Jako jedyna z zamieszkałych tam stworzeń miała nogi,ręce i głowę lecz była też  inna od dzisiejszych i tamtejszej ludności . Posiadała ogromne i bardzo silne skrzydła, które zostały umieszczone na jej  plecach.
Teraz dla wielu ludzi mogła to się wydawać dziwne, możemy zadawać sobie różne pytania na przykład "skąd to coś, się tu wzięło?", ale w tamtych czasach kiedy żyła stało się to normalne. To wyglądało tak ja my mamy dzisiaj smartfony albo tablety a kiedyś cała kula ziemska została podzielona na dwa mniejsze światy - ludzi i istot niezwykłych. Ludzi od potworów oddzielał jeden duży,długi,wysoki mur.Powstał on na skutek wielu wojn pomiędzy istotami pierwszego światu, a osobnikami drugiego światu.
           Nasza główna bohaterka nigdy w swoim krótkim dotychczas życiu nie poznała swoich biologicznych rodziców. Zginęli oni podczas jednej z takich wojny toczących się pomiędzy ludźmi,a potworami wraz ze starszym od niej o pięć lat bratem Joshem.Miała wtedy jedynie cztery latka, dlatego tez nie pamiętała tego wydarzenie w swoim życiu oraz swojej rodziny. Po ich śmierci postanowili pilnować swojego jedynego dziecka pozostałego przy życiu,aby nic mu się nie stało.Chcieli dla dziewczynki jak najlepiej,nawet jeśli nie było ich na ziemi, a w szczególności przy niej.
           Dziewczynka z dnia na dzień była coraz bardziej piękniejsza. Po tym jak nie dawno skończyła swoje wymarzone trzynaście lat. Dzięki osiągnięciu tego wieku wreszcie od początku swojego życia mogła zostać ukoronowana na królową swojego światu, ponieważ była najsilniejszym i najbardziej odważnym stworzeniem w swoim otoczeniu. To po pierwsze, a po drugie jej rodzice też rządzili tym państwem. W jej żyłach płynęła błękitna krew, czyli jak to mówią królewska krew, co oznaczało że od kilkunastu stuleci rządcami, w tym kraju musiał być ktoś z jej rodziny. Z reguły były to kobiety. Ceremonia ukoronowania Violetty miała odbyć się za niecały miesiąc.
            Dziewczyna jak zwykle leżała na swoim ulubionym drzewie, które uważała też jako swoje miejsce do spania. Od samego rana leżakowała. Spędzając tak miło czas usłyszała jakieś szmery.Od urodzenia miała bardzo dobrze rozwinięty słuch i wzrok. Zerwała się ze swojej sielanki i pędem ruszyła w stronę wydawanego dźwięku. Kiedy była blisko zaczęła się skradać. Przez nie za wysokie krzaki ujrzała bardzo przystojnego chłopca. Wyglądał na czternastolatka. W pewnej chwili chłopiec zauważył nastolatkę. Na początku przestraszył się jej ale jako pierwszy odważył się do niej odezwać:
- Cześć!
- Ty się mnie nie boisz?- spytała przestraszona
- Nie- odpowiedział dumnie
- Jak się nazywasz?- zapytał się dziewczynki
- Mam na imię Violetta, a ty?- odpowiedziała speszona
- Leon- odpowiedział podziwiając piękną, nowo poznaną koleżankę.
Od tamtej chwili stali się nie rozłączni. Leon codziennie przychodził do Violetty. Przesiadywali razem całe dnie, bawiąc się i rozmawiając na różne tematy.Bardzo się nawzajem polubili. On mógł jej zawsze zaufać, ona mu też, lecz do czasu. Nie myślała nad swoją przyszłością oraz nad tym co może się niedługo wydarzyć,żyła chwilą, tak jak on. Chłopiec na koniec każdego dnia odchodząc do domu powtarzał koleżance, że jutro powróci,aby się z nią pobawić,lecz pewnego dnia nie przyszedł. Dziewczynka czekała na niego cały dzień, ale się nie zjawił. Violetta bardzo się zmartwiła tym faktem. Zrozumiała,że był to fałszywy przyjaciel, który w każdej możliwej chwili mógł od niej uciec.  Chciała, aby był jej kolegą na całe życie. Pomyliła się co do niego. Dotychczas myślała,że  kolega zawsze dotrzymuje obiecane słowo. To wydarzenie każdego dnia się powtarzało. Nastolatek od tamtej pory w ogóle się nie zjawił. Przyszła królowa przełożyła swoje koronowanie na za trzy miesiące. Po około miesiącu Leon się zjawił. Wytłumaczył przyjaciółce swoją nieobecność przy niej. Nie wiedziała jednego. Przyjaciel powrócił do niej po coś,a nie dla niej.Rozmawiali do bardzo późna. Zasnęli w swoich objęciach.Rano Violetta obudziła się cała obolała oraz nie było obok niej chłopaka.W pewnej chwili oprzytomniała. Wszystko ja bolało z powodu obciętych skrzydeł. Była pewna,że to Leon. Obwiniała się,że mu aż tak zaufała.Chciała,żeby był to tylko zły sen. Szczypała się po rękach. Popatrzyła na nie- całe sine.Zaczęła krzyczeć w niebo głosy z bólu.Musi się nauczyć żyć bez swoich kończyn, które posiadała na plecach. Opętała ją straszna rozpacz i gniew. Ze złości zaczęła swoją siłą nadprzyrodzoną pleść kolczasty wieniec na cała długość muru, aby nikt nie mógł wejść do ich świata ani z niego wyjść. Taka była jej decyzja.Jej znajomi zaczęli się o nią martwić, że w jednej chwili z dobrej, miłej,ślicznej dziewczynki stała się kobietą zimną, bez uczuć, a przede wszystkim bez serca, które zawsze wszystkich obdarzała.Wszystko co stanęło jej na drodze zamieniała w rozpacz, czyli tak jak ona się czuła- oszukana i okradziona.

10 lat później

              Co tam słychać u naszej bohaterki? Oto jest pytanie. Od tamtego wydarzenia stała się surowa dla wszystkich. Bez wyjątku. Dowiedziała się,że król ze świata ludzi zostanie tatusiem. Bardzo się tym przejęła.  Dlatego też obmyśliła nie zawodny plan.
              W dzień chrzcin dziecka królowa świata istot nadprzyrodzonych pojawiła się w królestwie w połowie ceremonii. Weszła jak burza. Były przyjaciel Czarownicy nie pozwolił nic podarować dla swojej córki w przeciwieństwie do wróżek przyjaznych, którym wszem i wobec pozwolił.Kobieta nie posłuchała rozkazów króla i zaczęła odprawiać swoją klątwę " W dniu osiemnastych urodzin zapadniesz w bardzo głęboki sen i nikt nie będzie mógł już ciebie uratować, lecz.... jedynie prawdziwa miłość może anulować moją klątwę..."
I tak oto dorosła kobieta dopięła swego i wypełniła swój zamierzony cel- zabić córkę byłego znajomego.W dzień, w którym Violetta wypowiedziała swoją klątwę król się bardzo przestraszył, dlatego tez uznał wraz ze swoją żoną Francesca,iż ich pociechą będą zajmowały się dobre wróżki oraz kazał wyjechać im bardzo daleko od królestwa.
              Minęło kilka lat. Księżniczka znienawidzonego królestwa urosła.Czarownica opiekowała się dziewczynką,ale sama o tym nie wiedziała. Nigdy nie chciała, aby coś jej się stało. Czasami robiła jej małe psikusy.Królewna przez ten czas mieszkała ze swoimi pokręconymi ciotkami, które nawzajem robiły sobie kawały
              Szesnastoletnia dziewczyna idąc lasem potknęła się o korzeń drzewa,który wystawał z ziemi. Zaczęła gorzko szlochać,ponieważ nie mogła wstać, a daleko miała do domu. Nie wiedziała,że niedaleko stąd zatrzymał się królewicz sąsiedniego królestwa wraz ze swoim doradcą.W pewnej chwili usłyszał płacz kogoś. Szedł prosto aby zobaczyć, skąd wziął się ten dźwięk.Zobaczył śliczną młoda blondynkę o dużych bursztynowych oczach. Podszedł do niej i zapytał.
- Coś Ci się stało?
- Przewróciłam się o ten korzeń, a teraz nie mogę wstać- odpowiedziała cały czas szlochając.
- Może Ci pomóc?
- Jak byś był taki miły.- odpowiedziała z małym uśmiechem na twarzy
Królewicz pomógł wstać królewnie. w podzięce ta dała mu buziaka w policzek.
- Jak masz na imię?
- Ym Ludmiła
- Piękne imię to pięknej dziewczyny- odpowiedział
- Dziękuję- zarumieniła się
- A ty jak się nazywasz?
- Federico, królewicz sąsiedniego królestwa
- Co Cię tu sprowadza królewiczu co?
- Jadę do królestwa Verdas'ów. Czy wiesz może gdzie to jest, ponieważ się zgubiłem ślicznotko?
- Tak, jasne. Tutaj prosto....
      Ludmiła zaczęła tłumaczyć nowo poznanemu znajomemu drogę do królestwa. Wtedy zaczęła się ich znajomość. Czarownica z ukrycia podglądał to zdarzenie. Przypomniało jej się wydarzenie z przeszłości jak to ona poznała Leona. Na to wspomnienie poleciało jej kilka łez. Szybko je starła, aby nikt nie widział,ze płacze.

-----------------------------------------
Tak oto kończy się część pierwsza świątecznego one shota.
Za tydzień powinna pojawić się druga.

Druga część-----------------> 10 komów
Taki mały szantaż

Pozdrawiam wasza Vikunia









10 komentarzy:

  1. Wow.
    Wiesz jak długo na to czekałam?
    Prawie 3 miesiące
    Ale koniec z uzalaniem się nad sb
    Czekam na next część
    Zaproszę znaj aby poczytali
    ~Nata

    OdpowiedzUsuń
  2. Super
    Ja też zaprosze znaj na twojego bloga :-D
    Czekam na nastepną część
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogłam sie doczekać tak wspaniałego One Shota w twoim wykonaniu.
    Myślałam,że już nigdy nie powrócisz do pisania.
    Dokończysz tamtą historię?
    Szkoda,że to dopiero pierwsza część
    Z niecierpliwością bedę wypatrywała kolejnego rozdziału

    Buziaki Nikusia ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję bardzo
      Zaprosisz znaj na mojego bloga?
      Bedę Ci bardzo wdzięczna

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo ;)
      Zaprosisz znaj na mojego bloga?
      Będę Ci bardzo wdzięczna

      Usuń